Grupa wolontariuszy fundacji Safe Water Safe Land – sami ratownicy medyczni, górscy i jaskiniowi oraz instruktorzy pierwszej pomocy wiszą prez 24 godziny w hamaku pod hasłem „Nam nie wisi” – akcja, która ma zwrócić uwagę na fakt, że nie jest im wszystko jedno, że mierzą wysoko.
… ” Jest ostatni weekend lata, ale w skałach pachnie już jesienią. O 16 zaczęło padać. Jest wieczór – deszcz nie odpuszcza, a wiatr przybiera na sile. Wysoko, między skałami wisi kilkanaście hamaków – do rana będzie ich mniej, ale najwytrwalsi zostaną w nich 24 godziny. ” …
Wiatr w spaniu nie pomaga. Hamakiem między skałami buja, a jeśli deszcz nie ustał, zacina pod płachtę.
W wiele miejsc na świecie nie dociera edukacja ratownicza, a ludzie umierają bez żadnej pierwszej pomocy. Bez reanimacji. Bez szans.
W 2014, w Malezji, miał miejsce pierwszy projekt Safe Water Safe Land. Formalnie fundacja powstała dopiero po tym projekcie, po powrocie do kraju. Jest coraz lepiej – fundacja się rozwija, jest coraz więcej zaangażowanych ratowników i instruktorów, coraz więcej energii, by docierać na krańce świata z treningiem ratowniczym. Uczyć reakcji na wagę życia.
W Tajlandii nie umieją pływać, bo nikt ich tego nie uczy. I nikt nie podejmuje CPR (Resuscytacji – Cardio Pulmonary Resuscitation). Bo tego też ich nikt nie uczy. Zmieńmy to – wymaga to pracy i wytrwałości, ale ratownicy nie poddają się tak łatwo.
Sama płachta nie wystarczy. Gdy śpisz w hamaku i deszcz nie odpuszcza, z liny asekuracyjnej (jesteś na wysokości, więc śpisz w uprzęży) robi się sączek i wszystko nieubłaganie nasiąka.
Instruktorzy fundacji Safe Water Safe Land jadą tej zimy do Tajlandii szkolić na fantomach z zakresu pierwszej pomocy dzieciom. Nauczycieli, rodziców, lokalne społeczności. Uciskanie klatki ratuje życie.
Mają już bilety lotnicze, ale organizacja warsztatów na miejscu, przejazd między wioskami i sprzęt szkoleniowy kosztują.
Ceny w Azji są na tyle niskie, że nawet niewielkie wsparcie przekłada się na duży krok naprzód. A 100% wpłat wolontariusze przeznaczą na szkolenia.
Im nie wisi. Im nie jest wszystko jedno. Trening CPR realnie ratuje życie. Potwierdzają to statystyki z innych kontynentów, gdzie aktywna pierwsza pomoc podnosi przeżycie zatrzymania krążenia o 70-80%. To by znaczyło, że dwa tysiące dzieci co roku mogłoby żyć. To wymaga szerokiej edukacji, regularnego treningu i dostępności AED.
Wszystko przed nami. Zaczynamy dziś.
„Pogoda nas nie rozpieszczała, ale i tak było 100% pozytywnie i energetycznie. Cały czas liczymy na Wasze wsparcie – zbieramy pieniądze na tegoroczny projekt szkoleniowy w Tajlandii, gdzie corocznie tonie 2500 dzieci, więc będziemy szkolić nauczycieli i rodziców z zakresu CPR!„
Jeśli tobie też nie wisi i nie jest ci wszystko jedno, zrób przelew.
Wsparcie ratuje życie!!!