Wzywanie pomocy w górach i na morzu
W mieście to proste, a i tak budzi emocje. Dzwonisz na 112 podajesz przede wszystkim swoją lokalizację, odpowiadasz na pytania dyspozytora, nie rozłączasz się pierwszy. W lesie gorzej. W egzotycznych i dalekich miejscach, w górach, na morzu – próba wzywania pomocy może być walką o przetrwanie.
Przemyślmy to choć w pewnym stopniu zawczasu.
Ruszając w podróż przygotuj sobie plan, który w nurkowaniu nazywa się „drogą ewakuacyjną”. Przygotuj go sobie na kartce, a nie tylko w głowie lub telefonie. Niech będą tam numery alarmowe obowiązujące w danym kraju, numery telefonu ambasad, numery bliskich Ci osób, zwroty w lokalnym języku „potrzebuję pomocy”, „potrzebuję lekarza”, nazwy leków (i ich substancji czynnych), które z racji chorób przewlekłych musisz przyjmować ty lub ktoś z ekipy. Miej tam również „telefon do przyjaciela” – zapisany kontakt do kilku osób, które zostały w kraju, a potrafią ruszyć góry, żeby uratować cię i wyciągnąć z opresji.
Do wzywania pomocy w przypadku nagłej sytuacji (być może katastrofy), dochodzi jeszcze umiejętność doczekania na tę pomoc (a to może zająć wiele dni), dlatego dobrze znać podstawy sztuki budowania schronienia, znajdowania wody i rozpalania ognia. Ale to inny temat.
Wzywanie pomocy w górach
Zacznijmy od gór. I od sytuacji „wygranej” – masz telefon! Jest naładowany i nie zamókł. (Żeby znaleźć się w tak komfortowej sytuacji, że do wezwania pomocy możemy użyć telefonu, warto podjąć pewne kroki jeszcze przed wyjazdem – np. kupić dodatkową baterię, albo power bank i schować je w szczelnie zamkniętym opakowaniu. Można też niezależnie od telefonu, który będziesz używał w podróży na co dzień, zabrać ze sobą dodatkowy mały telefon z oddzielną kartą SIM i trzymać go szczelnie zapakowanego, by móc użyć w sytuacji awaryjnej).
Do pamięci telefonu wpisz przed wyjazdem numery, które mogą się przydać w danym kraju. W Polsce GOPR/TOPR to 601 100 300 lub 985. Można też używać międzynarodowego numeru 112.
Jeżeli masz bardzo słaby zasięg watro spróbować wysłać SMS na numer 601 100 300 z informacją gdzie jesteś, ile jest osób poszkodowanych i jakiej pomocy potrzebujecie. Zdarza się, że wiadomość tekstową da się wysłać nawet przy bardzo słabym zasięgu i niskim poziomie energii baterii. Warto spróbować!
Jeżeli uda Ci się połączyć z dyspozytorem:
- postaraj się na ile to możliwe dokładnie określić miejsce, w którym jesteś (znaki rozpoznawcze, współrzędne, nazwy)
- powiedz co się stało
- przekaż ile osób liczy cała ekipa, ilu jest poszkodowanych, jaki jest ich stan (przytomne, czy nie), czy została już udzielona jakaś pomoc, (jaka?)
- czy w tej chwili nadal jesteś w bezpośrednim zagrożeniu życia
- podaj swoje imię i nazwisko
- podaj numer telefonu, na który dyspozytor będzie mógł oddzwonić w razie potrzeby
- poczekaj na potwierdzenie przyjęcia wezwania
- nie rozłączaj się pierwszy
Teraz gorzej – nie masz telefonu.
Zgubiłeś go, zamókł, wyładowała się bateria (swoją drogą coraz bardziej powszechne są telefony wodoodporne – warto o tym pomyśleć; pamiętaj tylko, że nie są one odporne wodę morską). Co możesz zrobić?
Sygnał alpejski
Sposób znany od 200 lat. Może być to sygnał dźwiękowy lub optyczny. Nadajesz go z częstotliwością 6 razy na minutę, co 10 sekund. Następnie czekasz minutę na ewentualną odpowiedź. Sygnał informacji zwrotnej powinien być dwa razy wolniejszy – czyli błysk lub dźwięk co 20 sekund. Czym można nadawać takie sygnały? Gwizdkiem (możesz mieć go w klamrze plecaka lub zabierz ze sobą oddzielnie), fleszem od aparatu, improwizowanym instrumentem, krzykiem, latarką… Możesz też rozpalić ogień – zauważony na terenie parku narodowego powinien zaalarmować, że ktoś czeka na pomoc.
Jeśli zgubiliśmy się daleko od cywilizacji i ludzi
Daleko w górach, w pustyni. To materiał na oddzielną książkę, ale przynajmniej dwa słowa. Metoda o wysokiej skuteczności (na ile możemy mówić o wysokiej skuteczności w tych okolicznościach), to „słoneczne zajączki” – sygnały lusterkiem. Najlepiej wykorzystać do tego specjalne lusterko z celownikiem, choć jeśli go nie zabrałeś, może się udać dowolnym błyszczącym przedmiotem, np. wypolerowanym kubkiem, kawałkiem blachy. Taki błysk posyłany w kierunku samolotu może być widoczny nawet z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Na otwartej przestrzeni pamiętaj, że im wyżej staniesz, tym widoczność sygnału będzie lepsza. Na ile to możliwe, pomyśl o tym.
Co dalej? 3 ogniska rozpalone na kształcie trójkąta. Trzeba je przygotować wcześniej, osłonić przed zamoknięciem i szybko zapalić, gdy słyszysz zbliżający się samolot. Brzmi mało prawdopodobnie? Jeżeli poćwiczysz wcześniej szybkie rozpalanie ognia, może się udać! Ogniska sygnałowe są tym lepsze, im bardziej dymią – zgromadź przy ognisku zielone gałązki, mech, coś gumowego, olej.
Ogień w nocy, dym w dzień – co jeszcze jest dobrze widziane z powietrza? Duże kawałki kolorowej jaskrawej tkaniny lub folii (np. folia NRC).
Udało się – opcja optymistyczna: leci do ciebie śmigłowiec. Jeśli potrzebujesz jego pomocy stań z rękami w górze. Nie machaj, tylko trzymaj ręce wysoko, tak by twoja sylwetka przypominała literę Y. Jeśli to nie ty wzywałeś pomocy, unieś jedną rękę w górę, drugą trzymaj skierowaną w dół, po skosem, tak by całość przypominała literę N (jak No).
Jeśli dotarcia pomocy z powietrza spodziewamy się już wcześniej, warto pomyśleć o zabezpieczeniu miejsca – na ile to możliwe. Przypięciu i umocowaniu wszystkich lekkich przedmiotów, założeniu poszkodowanemu leżącemu okularów itp.
Nigdy nie podchodź do śmigłowca! Ratownicy podejdą do ciebie.
Wzywanie pomocy na morzu
Istnieje kilka różnych sposobów wzywania pomocy na morzu począwszy od wysłania sygnału alarmowego poprzez satelitę, nawiązania łączności radiowej VHF, użycia środków pirotechnicznych, a skończywszy na mniej konwencjonalne środki jak np. alfabet morsa. Jest jedna, stała i niezmienna zasada – nasze wzywanie pomocy musi być SKUTECZNE. Oznacza to, że profesjonalne służby ratunkowe zostaną jak najszybciej zaalarmowane o zagrażającym nam niebezpieczeństwu i natychmiastowo podjęta zostanie akcja ratunkowa. Ponadto pomoc przybędzie w stosunkowo krótkim czasie, co oznacza, że służby będą znały naszą dokładną, a przynajmniej przybliżoną pozycję geograficzną. Służbą, która odpowiada za niesienie pomocy na morzu jest SAR (Search & Rescue). W Polsce funkcję SAR pełni Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa.
Łączność satelitarna
Gdy znajdziemy się już w sytuacji zagrażającej naszemu życiu to działania załogi powinniśmy rozpocząć się od jednego lub kombinacji kilku najskuteczniejszych sposobów wzywania pomocy na morzu. Każdy jacht poruszający się po wodach otwartych (morze lub ocean) wyposażony jest w radiopławę EPIRB (Emergency Position-Indicating Radio Beacon). Jest to rodzaj nadajnika radiowego pozwalającego na ustalenie miejsca położenia jachtu w sytuacji zagrożenia dzięki wysłaniu sygnału alarmowego do satelity, który następnie trafia do najbliższej jednostki SAR.
EPIRB uaktywnia się ręcznie lub w momencie zalania go słoną wodą. Przy pomocy nadajnika radiowego nadaje identyfikator jednostki, swoją aktualną pozycję i (w niektórych systemach), datę i godzinę aktywacji pławy oraz emituje błyskające światło, pozwalając na odnalezienie przybliżonego miejsca wzywania pomocy. EPIRB zawsze montowany jest w łatwo dostępnym miejscu, aby w razie zagrożenia można go było jak najszybciej użyć.
Urządzeniem uzupełniającym funkcję EPIRB’a jest transponder radarowy SART (Search And Rescue Transponder), który powinien zostać aktywowany razem z radiopławą. Jego funkcją jest doprecyzowanie położenia geograficznego jednostki, która wzywa pomocy, a tym samym naprowadzania jednostek biorących udział w akcji poszukiwawczo-ratowniczej za pomocą istniejących systemów radarowych. W momencie, gdy zostanie on namierzony przez radar jednostki poszukiwawczej zaczyna wysyłać sygnał alarmowy.
Dobrą praktyką żeglarską jest posiadanie także personalnej radiopławy PLB (Personal Locator Beacon), która jest swego rodzaju połączeniem radiopławy EPIRB i transpondera radarowego SART z tą różnicą, że przesyłane dane nie wskazują na to, iż pomocy potrzebuje konkretna jednostka pływająca, a indywidualna osoba, której dane personalne zakodowane są w przesyłanym sygnale do jednostek SAR.
Skoro jesteśmy przy środkach wykorzystujących połączenie satelitarne to nie można zapomnieć o telefonie satelitarnym, o którym większość żeglarzy niestety zapomina. Jego podstawową funkcją nie jest jednak wzywanie pomocy, ale doskonale można być on wykorzystany także do spełnienia tej funkcji. Wystarczy zadzwonić do dowolnie wybranej jednostki SAR na świecie, która podejmie już odpowiednie kroki zmierzające do udzielenia nam pomocy.
Łączność radiowa
Kolejnym sposobem na nawiązanie kontaktu ze służbami ratunkowymi jest łączność radiowa. Do tego celu wykorzystywany jest ogólnoświatowy system bezpieczeństwa i alarmowania GMDSS (Global Maritime Distress and Safety System), który zapewnia łączność z każdego miejsca na świecie ze stacjami brzegowymi. Jak sama nazwa wskazuje, zadaniem systemu jest:
- łączność w niebezpieczeństwie – czyli możliwość alarmowania i prowadzenia korespondencji ze stacją ratowniczą ora z jednostkami znajdującymi się w pobliżu miejsca wzywania pomocy,
- łączność dla zapewnienia bezpieczeństwa – czyli radiokomunikacja dla celów pilnych
i bezpieczeństwa żeglugi, rozpowszechniania morskich informacji bezpieczeństwa (np. prognozy pogody, ostrzeżenia nawigacyjne).
Jednym ze składowych podsystemów jest radiotelefon VHF (Very High Frequency), popularnie zwany UKF-ką. Działa on w paśmie: 156.025 – 162.025 MHz, który podzielony został na kanały od 1-28 i 60-88 w celu ułatwienia jego użytkownikom korzystania z radia. Do obsługi radiotelefony VHF potrzebne są odpowiednie kwalifikacje potwierdzone stosownym certyfikatem: SRC (Short Range Certificate) i/lub LRC (Long Range Certificate).
Najważniejsze kanały to:
6 i 11 – kanał wykorzystywany podczas akcji SAR (statki, helikopter, samolot itd.),
13 – kanał dla zachowania bezpieczeństwa nawigacji,
16 – kanał alarmowy / kanał dla zachowania bezpieczeństwa / kanał ogólnego wywołania,
70 – kanał dla łączności cyfrowej.
Zajmijmy się jednak specyfiką wykorzystania UKF-ki w celu komunikacji ze stacją brzegową lub inną jednostką pływającą. Mamy do wyboru cztery kategorie komunikatów jakie możemy przekazać począwszy od najważniejszego:
- DISTRESS – wywołanie w niebezpieczeństwie (MAYDAY),
- URGENCY – wywołanie pilne (PAN-PAN),
- SAFETY – wywołanie bezpieczeństwa (SECURITE),
- ROUTINE – czyli wywołanie w komunikacji rutynowej.
Każdą rozmowę kwalifikujemy do odpowiedniej kategorii komunikatu poprzedzając ją trzykrotnym wywołaniem odpowiedniego hasła. W przypadku zagrożenia naszego życia zawsze powinniśmy rozpoczynać rozmowę od słowa Mayday. Oto szablon do takiej konwersacji rozpoczętej np. na kanale 16:
MAYDAY MAYDAY MAYDAY
THIS IS (nazwa jednostki) x3
MMSI (indywidualny numer radiostacji)
POSITION (szerokość i długość geograficzna)
(opis zdarzenia)
I REQUIRE IMMEDIATE ASSISTANCE
(dodatkowe informacje)
OVER
Czyli np.
MAYDAY MAYDAY MAYDAY
THIS IS ADAM ADAM ADAM
MMSI 2610000001
POSITION 54 28 N 019 14 E
I AM SINKING
I REQUIRE IMMEDIATE ASSISTANCE
10 PERSONS ON BOARD
1 INJURED
OVER
Środki sygnalizacyjne – pirotechnika
Czasami zdarza się, że elektronika nas zawiedzie i nie możemy skorzystać ani z urządzeń satelitarnych ani z radiowych. Wtedy do dyspozycji pozostają nam klasyczne sposoby wzywania pomocy na morzu, czyli pirotechnika. Oto jakie rodzaje środków sygnalizacyjnych mamy do dyspozycji. Należy pamiętać, że ich liczba jest ograniczona, a użyte powinny zostać dopiero wtedy, gdy w zasięgu naszego wzroku są inne jednostki, które mogłyby dostrzec nasz znak.
Flara (czerwona pochodnia) – podstawowy środek pirotechniczny na jachcie. Po odpaleniu daje bardzo jaskrawe czerwone światło przez około 60 sekund. Należy trzymać ją
w ręku po stronie zawietrznej. Nie wolno patrzeć na płomień, ponieważ grozi to utratą wzroku.
Rakieta spadochronowa – wystrzelona w niebo leci na wysokość około 250-300m i pali się jasnym czerwonym światłem, przez co najmniej 45 sekund. Odpalenie rakiety powinno nastąpić lekko pod wiatr tak, aby po wyniesieniu do góry znalazła się nad nami.
Pławka dymna – jest to pławka dająca gęsty pomarańczowy dym. Gęsty dym od zawsze był sposobem wzywania pomocy, w szczególności dym pomarańczowy. Taka pławka może być przydatna podczas akcji ze śmigłowcem. Pilot może nas poprosić o wyrzucenie pławki do wody (zawsze na stronę zawietrzną), żeby wiedział, jak układa się wiatr przy powierzchni wody.
Niekonwencjonalne środki wzywania pomocy na morzu
Warto też wspomnieć kilka słów o innych niekonwencjonalnych środkach wzywania pomocy na morzu, które także zaalarmować odpowiednie służby, a w efekcie mogą uratować nam życie. Poniżej przedstawiamy kilka sposobów, które realnie można zastosować w sytuacji zagrożenia zdrowia bądź życia na jachcie.
Latarka – zataczanie dużych kręgów światłem latarki skierowanym w stronę, w którą sygnalizujemy swoją pozycję i wołanie o pomoc,
SOS (Save Our Souls) – sygnał składający się z sekwencji (3 krótkie / 3 długie / 3 krótkie), wykonane za pomocą światła lub dźwięku.
Lusterko – odbijając promienie słońca w lusterku skierowanym w stronę, w którą sygnalizujemy swoją pozycję i wołanie o pomoc,
Ręce – powolne i powtarzalne podnoszenie i opuszczanie obu ramion wyprostowanych w bok,
Trąbka sygnałowa – ciągły nieprzerwany dźwięk (taka sama jaką używają kibice np. na meczach piłkarskich).
Powyższe sposoby i metody wzywania pomocy na morzu uratowały życie niejednemu żeglarzowi. Pamiętaj, aby przed wypłynięciem w rejs sprawdzić poprawność działania wszystkich systemów, a także upewnić się czy pirotechnika znajdująca się na jachcie nie jest przeterminowana.